Archiwum grudzień 2004


gru 30 2004 Nie chce mi sie nic pisać.... ;)
Komentarze: 0

 

abiedroneczka : :
gru 21 2004 ;)...
Komentarze: 0

Ostatnio jakaś dziwna dobra aura panuje nademną;d Dawno tak nei było... Już trzeci dzień mam bardzo dobry humorek, a wręcz głupawkę. Chociaż są jakieś tam problemy.. jak zawsze to się nimi nie przejmuje, bo po co?? Jakoś mi tak wewnętrznie jest dobrze więc looz... ;d Jakoś nie mam dzisiaj natchnienia, więc głupot nie bedę wypisywać.. Stwierdzam, że lepiej mi się pisze jak jest mi smutno i mam problemy, bo wtedy szybciej przechodzi mi, ale jak jest mi dorbze i wesoło to nie chcę zapeszać żeby nie uciekło!!! ;*

abiedroneczka : :
gru 13 2004 Ach ten smutek...
Komentarze: 1

Nie wiem dlaczego ale najlepiej mi się pisze jak jest mi smutno... Dzisiaj jest mi smutno i to strasznie. Strach mnie ogarnia... Nie wiem co myśleć... Co będzie dalej?? Uwielbiam zadawać pytania, ale gorzej odpowiadać mi na nie... jest znowu strasznie późno i znowu się nie wyśpię... ciągle sobie obiecuje, że położę się wcześniej aby wkońcu się wyspać. Jakoś do tej pory jest to nie możliwe... Dzisiaj ma urodziny. Specjalnie wczoraj czekałam do północy, aby jako pierwsza osoba złożyć mu życzenia... chyba się domyślił, że specjalnie czekałam... ale to mi już wisi i powiewa... Muszę się z nim pożegnać... raz na zawsze...za bardzo to boli... 

Wiem, że....

Właśnie...Co ja właściwie czuję?? Co wiem?? Ale ja marudzę... Obiecuję sobie że od dzisiaj tzn 14. będę się ciągle uśmiechać... Dosyć smutku, zadumy, milczenia... Trzeba żyć pełnią życia!!!! ;*

abiedroneczka : :
gru 08 2004 Jest siuper.... ;)
Komentarze: 1

Jest naprawdę extra... aż chce mi się żyć!!! Ale miałam dzisiaj stres... nie wiem cyz kiedykolwiek się tak wcześniej czułam... Miałam egzamin z prawka... pierwsze podejście do praktycznej części... Czekałam na swoja kolej ponad 1,5h i myślałam, że oszaleje!!! Na dodatek spotkałam zjanome, a później jeszcze mój pan instruktor z kolegą akurst przejeżdżali tędy i wstąpili... Oczywiście poczekali, aż zacznę wykonywać manewry. Nieźle się nagimnastykowałam, żeby ich przekonać, że naprawdę nie ma potrzeby oglądać mnie jak się męczę... Wkońcu przyszła moja kolej... egzaminator okazał się spoko facetem... Wsiadłam pięknie do auta... ustawił mi na placu... wsiadłam za kierownicę... ustawiłam sobie wszystko... i wykonałam manewry, a dokładniej jazdę po łuku do przodu i tyłu, wjazd po ukosie i tyłem prostopadle... Wszystko bezbłędnie!!! BEZ ŻADNEJ KOREKTY!!!! Po chwilki wyjechaliśmy na miasto...Co chwilę zerkałam na zegarek ile czasu będe jeszcze się męczyć... Najzabawniejsze było to, że jechałał dokładnie tą trasą co w poniedziałek z moim instruktorem ;d wiedziałam na co uwagę zwracać itd. Jak już wracaliśmy do ośrodka to już sobie myślałam jak to będzie siuper... a tu nagle egzaminator zakaz mi jechać nie tam gdzie wszystkie samochody, tylko na jakiś odległy parking za garażami... Byłam przerażona o co mu może chodzić... i gdy miałam parkować (nei wiedziałam o które stamowisko mu chodzi) samochodzić zgasł, a ja zaczęłam sie brechtać, że "No tak na sam koniec musiałam popsuć... przecież nie mogło byc idealnie". Poczym jak już zaparkowałam pan kazał mi zgasić silnik i światła i spytał się co sie robi gdy jest zielona strzałka i czerwone światło, ja mu zaczęłam tłumaczyć ale jakoś się chyba zaplątałam gdyż stwierdził, że raz tego nie zrobiłam i że nie należy jeździć lewym pasem ruchu ;p (zawsze mi mój instruktor to powtarzał), ale wynik jest i tak pozytywny...  JESTEM Z SIEBIE DUMNA!!! Szkoda że teorii za pierwszym razem nie zdałam, tak to juz bym miała prawko, ale jak to moja mama mówi: "Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło!!!" Teraz stwierdzam, że ten cały egzamin to łatwiótka sprawa;d hihuahiha ale jeszcze w południe byłam przerażona... Dobrze, że mam to już z głowy. Może jeszcze w tym roku odbiorę dokumencik;d fanei by było...

Ten dzień zaliczam zdecydowanie to pełnych wrażeń... więc lepiej będzie jak już pójdę spatku...

Dobranoc wszystkim.... Pamiętajcie życie jest piękne!! A co ma być i tak się stanie... ;p

abiedroneczka : :
gru 07 2004 I to by było na tyle...
Komentarze: 0

Tak wiele się dzieję... Tylu ludzi wkoło mnie... Tyle dziwnych zachowań... Tyle niezrozumiałych słów i stwierdzeń...

Wreście to nastąpiło... KONIEC KOŃCÓW!!! Już więcej się nie spotkamy... ;( Może za jakieś 3 lata tak jak to teraz wyglądało?? Wiem jedno już nigdy nie będziemy razem... NIGDY!!! Dzisiaj oddałam mu jego książkę i płytkę.. a on mi moje rzeczy. Już nic wspólnego ze sobą nie mamy ;((   Tak naprawdę to był to dla mnie szok... gdybym wiedziała, że się spotkamy to jakośbym zapewne inaczej się zachowywała, a tak to nie wiedziałam co ze sobą począć. Wpadłam w panikę... Cała drżałam... Kochałam go... nigdy nie pragnęłam z nikim tak bardzo być!!! Ale to już mija... musi minąć!! To uczucie umiera śmiercią naturalną tak jak wszystko co nie jest pielęgnowane...

Raz wpadam w ogromny dół, wręcz przepaść z tego powodu, a znowu po chwili stwierdzam, że loozik... nie ma czego żałować... tak miało być...

Ostatnie parę dni ćwiczę wytrwale jazdę autem... gdyż jutro egzamin praktyczny mnie czeka... Żygać mi się chce od tych wszystkich manewrów... Jeśli zrobię je źle to się załamie, gdyż dzisiaj mi wszytsko pięknie (prawie idealnie) wychodziło. Ale jutro będzie CHWILA PRAWDY... tak bardzo bym chciała zdać i mieć to już za sobą...Wreście bym uwierzyła trochę w swoje siły, bo po tym jak usłyszałam jaka jestem okropna i beznadziejna od K. to zaczynam wątpić w siebie...

Boże daj mi siłę zapomnieć i wziąść się w garść!!! (tak bardzo chciałabym pisać znowu optymistyczne notki...)

abiedroneczka : :